Czytałam na różnych blogach o runie z alpak i zachciało mi się …
Zamówiłam trzy kolory w dwóch gatunkach, dzisiaj prezentuję dwa z nich. Tak wyglądała baby alpaka prosto po zakupie:

 

Tak po czyszczeniu ręcznym, wybieraniu śmieci i praniu. W dotyku jest bardzo mila i mięciutka.

 

Trochę gorzej  wyglądała i więcej pracy wymagała wełna z alpaki huacaya. Zdjęcie już  po czyszczeniu i praniu.

 

A tu już po trzykrotnym przeczesaniu na gręplarce.

Mimo mojego czyszczenia i wybierania różnych drobiazgów, podczas wyczesywania znalazłam jeszcze trochę „dodatków”. Kolejną partie muszę dokładniej wyczyścić i przebrać z krótkiego podszerstka, bo w tym wyczesanym gdzieniegdzie coś małego umknęło mojej uwadze. I w czasie czesania, te krótkie drobiazgi  niestety się nie rozczesały, co spowodowało, że podczas przędzenia wełna  ma gdzieniegdzie małe zgrubienia. Ale co tam, kolejne doświadczenie mam za sobą.