Uprzejmie donoszę, że pierwsze warszawskie uliczne kręcenie wełny się odbyło! O umówionej godzinie spotkałyśmy się w wyznaczonym miejscu i zaczęłyśmy prząść.  Pogoda nam na całe szczęście dopisała, deszczu nie było, chociaż się go trochę obawiałam. Wiatr pomagał w kręceniu, a przechodnie zerkali na nas z wyraźnym zaciekawieniem. Jak to przy babskim robótkowaniu bywa, gawędziłyśmy miło. Maryla pokazała i dała podotykać różne rodzaje czesanki  z alpaki suri, które ostatnio kupiła. Wełna była w naturalnych kolorach i niesamowicie miękka w dotyku. Potem przeniosłyśmy nasze wrzeciona do pobliskiej kawiarni i przy kawce i ciachu kontynuowałyśmy robótkowe rozmowy kolejną godzinę.