Sobota, po całym ciężkim tygodniu pracy, była cudownym czasem odprężenia. Miałam totalny luz i zafundowałam sobie świetną zabawę z kolorami. Prawie cały dzień mieszałam w garach i tworzyłam kolejne zestawienia kolorystyczne.
Farbowałam nową partię czesanki do przędzenia i trochę merynosa przeznaczonego do filcowania.
Poznaję nowe, wcześniej nie znane mi gatunki czesanek. Podoba mi się wełna massam – jest wprawdzie z tych lekko gryzących, ale ma piękny lśniący włos, jest lekko pokarbowana i bardzo przypomina mi wensa.
Bardzo dobrze przyjmuje farbę, po procesie farbowania jest puszysta i lśniąca. Odkąd używam termometru, spokojna jestem o stan moich czesanek po farbowaniu.
Czesanka MASSAM.
Merynos&tencel
To jest jedna i ta sama czesanka, tylko zdjęcie zostało zrobione innym aparatem. Na żadnym z nich nie ma prawdziwego koloru, ale jakby dodać zieleń z górnego zdjęcia z fioletem z dolnego – to by było to.
To tylko część z moich sobotnich poczynań, niestety będę musiała powtórzyć zdjęcia – nie zawsze można dwoma opisać kolor tego, co mi wyszło.
8 komentarzy
Frasia 21 lutego 2012
Pięknie udało Ci się pofarbować te czesanki! Szczególnie ta pierwsza do mnie przemawia :). Też kupiłam na próbę i z czystej ciekawości czesankę massam i również mam zamiar kiedyś ją pofarbować :). Tylko na razie do tego farbowania zabieram się jak do jeża, ale w końcu się przełamię ;). No i koniecznie muszę kupić odpowiedni termometr :).
Viola 21 lutego 2012
Jesteś jedną z trzech farbowaczek nad którymi kolorami wzdycham!i zazdroszczę talentu!Pozdrawiam Wiola
Sylwka35 22 lutego 2012
Śliczności, tylko tak się zastanawiam, gdzie moje szmaragdy ?
WoolArtStudio 23 lutego 2012
Frasiu to przełam się bo farbowanie to świetna zabawa.
WoolArtStudio 23 lutego 2012
Dziękuję za miłe słowa.
WoolArtStudio 23 lutego 2012
Będą też i szmaragdy:)
fanaberia w normandii 25 lutego 2012
Mniam, mniam:))
Massam cudny, a merino z tencelem prawie mi znane :)
Ta pierwsza czesanka podobnie jak wens lubi lekki skręt i większe rozmiary. Cieniutka gryzie niewiarygodnie.
No a w ogóle Kasiu wszystko wychodzi rewelacyjnie. I cieszę się, że termometr okazuje się takim dobrym pomocnikiem :)))
WoolArtStudio 26 lutego 2012
Basiu, dobrą miała nauczycielkę:))) Dziękuję.
A pochwała z Twojej strony jest dla mnie ważna.
Dzięki wielkie za wskazówki do nowej wełny.